Często ludzie pytają mnie, dlaczego nie kupię rzeczy fabrycznie nowych - to znaczy mebli i innych przedmiotów codziennego użytku.
Jestem osobą "jasnoczującą". Te stare przedmioty do mnie przemawiają, zaś nowe... odpychają. Nie są produkowane z uwagą i pasją, a z nerwami, na szybko i to z dużą ilością "syfu" - kleje, farby i inne które często bywają szkodliwe dla naszego zdrowia. Po co mam trzymać w swoim otoczeniu coś, co będzie negatywnie na mnie wpływało? I do tego ten zapach... Coś okropnego.
A te stare rupiecie...? Przemawiają, ich energia rozbrzmiewa zewsząd przenikając moje ciało. Szepczą swoją wspaniałą historię wprawiając mnie w doskonały nastrój.
I całkiem niedawno miałam okazję kupić taki "gracik". ^_^ Sekretarzyk na którym pisano listy miłosne. Ah ta energia... Uwielbiam ją!
A wygląd..? Hm... Z czasem się odnowi. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz