Zycie notorycznie zmuszalo mnie do wszelkiego rodzaju zmian i... poswiecen.
Dawny etap mojego dawnego zycia definitywnie sie zakonczyl. Teraz ide nowa, nieprzetarta sciezka. Czuwaja nade mna Opiekunowie i Ci, ktorzy mam nadzieje, ze mnie nie opuszcza.
Dzisiaj dostalam kolejna lekcje, gdy siegnelam po Wyrocznie. Odpowiedz jaka otrzymalam, zaskoczyla mnie. Byla tak prosta... Tak banalna, a mimo to mialam problem z jej zrozumieniem.
"Zyj tu i teraz. Nie w przeszlosci. Nie w przyszlosci. Tu i teraz."
To by ozaczalo, ze nie moglam zagladac w swoje wspomnienia, ani planowac z nalezytym wyprzedzeniem. Calosc wydawala mi siepokraczna, ironiczna i jakze niedorzeczna. Bo jak mozna do czegos dojsc, jesli nie podejmie sie decyzji w ktora strone nalezy sie kierowac?
Cale zycie powtarzano mi: "Patrz na cel. To da ci sile." Bylo to dla mnie niczym mantra nadajaca rytm mojemu zyciu, dajaca nadzieje i wole walki. Zas teraz... Wydawalo mi sie, ze nie mam juz nic... Tyle rzeczy pragnelam, ale wszystkie wymagaja planowania, kontrolowania sytuacji. Nagle stanelam obdarta ze wszystkich nadziei i checi. Calkiem bezradna, obawiajaca sie dalszych poteznych ciosow od zycia, nozy wbitych w plecy przez przyjaciol, petli na szyi od rodziny i rozszarpania duszy zbyt drastycznymi przezyciami.
Mialam dosyc ciaglych ciosow, wiec postanowilam sie wycofac. Wraz z tym - stalam sie ofiara chorych, ludzkich umyslow, plotek i aktywnej agresji. Energia, ktora mnie otaczala sprawiala, ze coraz silniej uaktywnialy sie moje zdolnosci, stlamszone lata temu - rzucanie klatw, poprez mysl. Nie chcialam nikomu zrobic krzywdy, wiec sie wycofalam. Ludzie jednak odebrali to opatrznie - ze chcialam ich atakowac i ranic... Stalam sie ofiara. Juz lepiej bym zostala potraktowana przez dzikie, wyglodniale zwierzeta.
Tym bardziej nie moglam uwierzyc w to, ze dwie osoby bezinteresownie wyciagnely reke w moja strone. Moje lzy zostaly otarte. Dusze sklejono. Wsparto mnie silnym ramieniem... Staneli u mego boku, gdy wszyscy byli przeciwko mnie. Nie potrafilam w to uwierzyc i wciaz nie wierze.
Podziwiam ich. Chcialabym byc taka jak oni - silna, niezachwiana, plynnie rozwijajaca swoje zdolnosci.
Wiec zaczelam sluchac i probowac...
Zatrzymalam sie, nie patrzac ani za siebie, ani przed siebie. Spojrzalam na siebie "tu i teraz" i swoje otoczenie. To co dostrzeglam, sprawilo, ze ogarnal mnie smutek.
Cdn by Wiedzma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz