niedziela, 11 grudnia 2016

Pierwszy krok do nowego zycia.


Ostatnio wiele sie u mnie dzialo. Nazbyt wiele.
Zycie notorycznie zmuszalo mnie do wszelkiego rodzaju zmian i... poswiecen.
Dawny etap mojego dawnego zycia definitywnie sie zakonczyl. Teraz ide nowa, nieprzetarta sciezka. Czuwaja nade mna Opiekunowie i Ci, ktorzy mam nadzieje, ze mnie nie opuszcza.

Dzisiaj dostalam kolejna lekcje, gdy siegnelam po Wyrocznie. Odpowiedz jaka otrzymalam, zaskoczyla mnie. Byla tak prosta... Tak banalna, a mimo to mialam problem z jej zrozumieniem.

"Zyj tu i teraz. Nie w przeszlosci. Nie w przyszlosci. Tu i teraz."

To by ozaczalo, ze nie moglam zagladac w swoje wspomnienia, ani planowac z nalezytym wyprzedzeniem. Calosc wydawala mi siepokraczna, ironiczna i jakze niedorzeczna. Bo jak mozna do czegos dojsc, jesli nie podejmie sie decyzji w ktora strone nalezy sie kierowac?
Cale zycie powtarzano mi: "Patrz na cel. To da ci sile." Bylo to dla mnie niczym mantra nadajaca rytm mojemu zyciu, dajaca nadzieje i wole walki. Zas teraz... Wydawalo mi sie, ze nie mam juz nic... Tyle rzeczy pragnelam, ale wszystkie wymagaja planowania, kontrolowania sytuacji. Nagle stanelam obdarta ze wszystkich nadziei i checi. Calkiem bezradna, obawiajaca sie dalszych poteznych ciosow od zycia, nozy wbitych w plecy przez przyjaciol, petli na szyi od rodziny i rozszarpania duszy zbyt drastycznymi przezyciami.
Mialam dosyc ciaglych ciosow, wiec postanowilam sie wycofac. Wraz z tym - stalam sie ofiara chorych, ludzkich umyslow, plotek i aktywnej agresji. Energia, ktora mnie otaczala sprawiala, ze coraz silniej uaktywnialy sie moje zdolnosci, stlamszone lata temu - rzucanie klatw, poprez mysl. Nie chcialam nikomu zrobic krzywdy, wiec sie wycofalam. Ludzie jednak odebrali to opatrznie - ze chcialam ich atakowac i ranic... Stalam sie ofiara. Juz lepiej bym zostala potraktowana przez dzikie, wyglodniale zwierzeta.
Tym bardziej nie moglam uwierzyc w to, ze dwie osoby bezinteresownie wyciagnely reke w moja strone. Moje lzy zostaly otarte. Dusze sklejono. Wsparto mnie silnym ramieniem... Staneli u mego boku, gdy wszyscy byli przeciwko mnie. Nie potrafilam w to uwierzyc i wciaz nie wierze.
Podziwiam ich. Chcialabym byc taka jak oni - silna, niezachwiana, plynnie rozwijajaca swoje zdolnosci.
Wiec zaczelam sluchac i probowac...

Zatrzymalam sie, nie patrzac ani za siebie, ani przed siebie. Spojrzalam na siebie "tu i teraz" i swoje otoczenie. To co dostrzeglam, sprawilo, ze ogarnal mnie smutek.

Cdn by Wiedzma.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz