poniedziałek, 1 maja 2017

Nibymądrości w ezo-świecie.



Ten artykuł postanowiłam napisać, by uczcić "minuta wykładu" niby mądrości jakże niezwykłych osób zajmujących się... no właśnie. Tutaj mam problem w określeniu, ponieważ "twórcy" albo sami nie wiedza czego chcą, albo pięknie leja słodką wodę łapiąc na to ludzi, ale na pewno nie zajmują sie ani ezoteryka, ani okultyzmem, ani magia z prawdziwego zdarzenia.

Niedawny lament Andżeliki na temat sweetaśnego słowotwórstwa, a także zasłodzenia czyjegoś mózgu, sprawił, ze przypomniało mi się to i owo z mojego zżycia.

Pierwszym charakterystycznym przypadkiem na jaki trafiłam, było hasło "odwrócony okultyzm". Jak to bywa, oczywiście to pojęcie zostało stworzone przez przykładnego chrześcijanina, który owy "odwrócony okultyzm" stosował. Przyznam, ze nigdy z tym pojęciem nie miałam styczności, wiec ochoczo zabrałam się do rozmowy, by najzwyczajniej zgłębić i zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi... Chłopaczek nijak nie potrafił w prosty sposób wyjaśnić o co w tym wszystkim chodziło. Dopiero po godzinie, być może nawet dwóch, wyszło na jaw iż owy "odwrócony okultyzm" to nic innego jak mieszanka szamanizmu, wicca, technik wróżbiarskich i kilku innych tematów. Przyznam szczerze, ze w ogóle to się nijak miało do nazwy, a tym bardziej nie trzymało się całości ideologii jaką to wówczas chłopaczek chciał stworzyć.

Innym kolejnymi, dość znanymi i powszechnymi tematami jest "pentagram męski i żeński", "fuzja mrocznej i świetlistej energii", "czarny płomień oczyszczenia" "laserowy deszcz zagłady jako czar obszarowy", "astralna zbrojownia", "astralne artefakty samodzielnej roboty"... Następny ezo-gieniusz, który najwidoczniej nie wie czym jest pentagram. A tym bardziej nie ma pojęcia, ze nie da się go dzielić na "męski" i "żeński"... Byłoby cudownie, gdyby nie fakt, ze jest po prostu symbolem Wenus - nie ważne jak byłby ustawiony, reszta to najzwyczajniejsze zapożyczenia ze zwykłych obserwacji astrologicznych. Fuzja energii na dobra sprawę nie jest możliwa. Dlaczego? Jedno wypiera drugie. Oczyszczanie czymś co jest równie mroczne jak czarny płomień (ktoś za dużo anime oglądał ;) ), zabrudza tym samym pole energetyczne człowieka. W jaki sposób? Może podam wizualny przykład - żeby się umyć bierzesz gąbkę, prawda? Ale co Ci po myciu się brudną gąbka? Brud na niej będący tylko rozsmaruje się po ciele... Cudaczne działania astralne (świetna sprawa ^_^) są głównie efektem placebo. Co prawda jest możliwość tworzenia czegokolwiek w świecie astralnym, ale na dobra sprawę jest niewielu na tyle uzdolnionych, którzy to potrafią. ;) Ale jeśli już ktoś twierdzi, że ma zbrojownię i walczy strzelając w kogoś laserami... Sorry... Za duża wyobraźnia... XD


Następny intrygujący przykład to naruszanie, dość powszechnie znanego od tysiacleci, systemu czakralnego i prób manipulacji owym systemem. Ale może tak wizualnie, od podstaw: czym jest system czakralny? To "energetyczna tęcza" o rożnorodnej częstotliwości i nasileniu wibracji, powstajśca w wyniku przepuszczenia energii przez Duszę - w skrócie, to energia krążąca po naszym ciele. Cały system doskonale działa, jest niczym perpetum mobile, dopóki nie zacznie sie przy nim majstrować i zmieniać bez konkretnej potrzeby. A jakiej? Zachcianki zamiany czakr na "kryształ", który tak na dobrą sprawę jest formą serwitora. O ironio - żeby to mogło funkcjonować, trzeba by było to notorycznie zasilać. Więc nie dość, że psuje się energetykę, to jeszcze trzeba ładować w to dodatkową energię... Mądre posunięcie - gratuluję.

Ciekawą kwestią jest pojęcie "wyjście z koła inkarnacyjnego". Tutaj mam takie zasadnicze pytanie... Po co przerywać naukę, którą się rozpoczęło na własne życzenie??? No właśnie - tutaj nas nikt nie trzyma na siłę. Dusza sama ustala, co pragnie przeżyć i czego się nauczyć poprzez doświadczenie, jeszcze zanim się narodzi. Nie ma tutaj żadnego kieratu. Nie ma tutaj przymusu. Wychodząc poza ten "krąg", Dusza przestanie sie rozwijac. Stanie w miejscu i tak zacznie gnuśnieć, stanie się rozlazła... Oczywiście nie mówiąc dosłownie. ;) I wlaśnie w związku z tym, często można usłyszeć: "ooo... to już moje ostatnie wcielenie, kończę cykl, już tu nie wrócę" itd... To jest dokładnie to samo co wyżej. Cykl w którym sie obracamy jest nieskończony, zaś jego zakończenie, oznaczałoby połączenie się z Najczystszą Formą Pierwotnej Energii często nazywanej Źródłem, tylko po to, by nasąpił podział i cykl rozpoczął się na nowo... :P

Tym razem ogólnikową, uwielbianą opcją jest mieszanie wszystkiego, niczym przepis na sweetaśne ciasto, pełne piankowych jednoroszcóf, frużek i dziecinnego zasłodzenia... Jak to Andżelika wyjawiła określenie z rozmowy, jaką prowadziła, "biorąc to co najlepsze" ludzie wrzucają do jednego wora to co im pasuje, nie bacząc (oj... oczywiście... patrzą... stosują sie do zasad... jedynie w swoich marzeniach) na konsekwencje, ani rzetelne zgłębienie tematu. Nie ma to jak mimry z mamrami, tylko dlatego, że świetnie zabrzmi i można zabawić się w Harrego Pottera, wszem i wobec "czarodziejkując" (podobno jest to autentyczne hasło). I faktycznie - czarodziejkowanie niestety nie ma nic wspólnego z prawdziwą magia/okultyzmem czy też chociażby ezoteryką. Często działania takich osób opierają się na efekcie placebo, poprzez pozytywne myślenie i oczywiście przesłodzonych słowach i osobowości. Pozowanie na mega-mądra-uzdolniona ezo-czarownice/ezo-maga (w sumie... bardzo popularne obecnie. Co rusz widzę takie osoby, które często lecą za mamona lub popularnością tworząc blogi/vblogi), sprawia, ze ludzie do tych osób lgną jak muchy... no w sumie wiesz do czego. A później w sieci lecą teksty "dajcie kasę, bo moje bąki w ogrodzie tego potrzebują" (tak... celowo napisane w sposób prześmiewczy, jednakże sytuacja jest autentyczna). Tematy niby trzymają się całości, można z nich coś wyciągnąć istotnego, ale to takie ślizganie się po lodowisku. Nikt nie ruszy tyłka, by rozbić lód (och... zapomniałam - przecież to zbyt wiele) i wejść w glebię (hm... po co tam leźć jak się pływać nie potrafi...?). Co ciekawe to często osoby, które... UWAGA... zajmują się psychologia lub filologia. :D (dlaczego? hmm.. łatwiej jest wtedy podejść innych ludzi, mamić słówkami, "czarować"...). Za to wielgaśne wisiorki (nie mówię o ozdobach na włosy, mówię o wisiorkach na szyję) błyszczą na czole (nie... wcale nie widać, że to nie miejsce dla nich...), wiedźmo-ezo-mezo stroje i wszystko co by wskazywało na to, że ów osoba to wielcy snafcy tematu. Brak mi słów do takich osób. Brak słów. Wiec może na tym dzisiaj zakończę moje wspomnienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz