wtorek, 30 maja 2017

Jestem uziemiona...


Od czasu kiedy została sklejona moja Dusza, wciąż zapominam o jednej, bardzo ważnej rzeczy - że mój organizm wciąż ma ten sam nawyk ciągłego uzupełniania energii w trybie "tyle ile się da i jeszcze więcej". To powoduje u mnie swoiste burze energetyczne. Przedmioty elektryczne przy mnie padają, zaś moje ciało wibruje od nadmiaru.


Dzisiaj znów zostałam zmuszona do tego, by sobie przypomnieć, że mam siebie pilnować i kreować nowe nawyki. Wbrew pozorom nie jest to nic łatwego w zabieganym życiu, gdzie nie ma czasu nawet na sen. Ale zawsze jest lepiej iść do przodu małymi krokami, niż stać w miejscu lub się cofać.

Jestem uziemiona i nie mowię tutaj o czymś negatywnym. Uziemić się to być w symbiozie z Ziemią poprzez fizyczny dotyk. W dzisiejszych czasach ludzie aż nadto o tym zapominają - wszędzie noszą buty z gumowymi podeszfami, co doskonale ich izoluje od naszej ukochanej planety. I niesety równie często takowe noszą w domu (ah ta moda...). Nie trzeba nic więcej - wystarczy usiąść na trawie w parku, na plaży piaszczystej lub kamienistej. Przejdź się kawałek. Byle boso i czuj jak Ziemia o Ciebie dba. Daje zdrowie i ochronę, ale dokładniej o tym napiszę w innym poście.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz